Custom Bionicles PL
Advertisement

Autor: Leskovikk

"Moc to nie wszystko"
Brak obrazka
Seria Nowy Początek
Narracja W trzeciej Osobie
Główny bohater Leskovikk
Miejsce akcji Wszechświat Matoran
Autorzy Leskovikk
Długość: nie znana
 


Prolog:

Pod ziemią Koloseum górującego nad Metru Nui zielona esencja szukała przejścia które umożliwiło by jej dostanie się do samego wewnętrznego centrum wyspy. W końcu znalazła małą szczelinę przez którą udało się jej wcisnąć do małego pomieszczenia na środku którego w srebrnej kuli unoszącej się nad ziemią kłębiła się żółta chmura. Z każdej sekundy na sekundę poruszała się coraz szybciej aż zielona esencja wypchała ją i zajęła jej miejsce. W tym samym czasie Toa Nuva i Av-Matoranie walczyli w Karda Nui z Makuta i ich Shadow Matoraninami. Przewaga Toa rosła z każdą sekundą. W końcu po tysiącach lat Mata Nui miał powstać...

10 godzin do Obudzenia Wielkiego Ducha

Zielono opancerzona postać leżała na ziemi trzymając oko przy lunecie. Po pewnym czasie padł strzał. Postać podniosła się i założyła broń na ramię, po chwili zeszła po stromym zboczu do leżącej postaci.

"Nie żyje.. to znaczy że dobrze wykonałem swoją robotę" po czym odszedł. Postać skierowała się do małej chatki pod zboczem góry. Gdy wszedł do środka zobaczył tam tłum postaci. Od Skakadi po Matoran.

"Wykonałeś zadanie najemniku?" zapytała postać stojąca za ladą.

"Obiekt jest nie żywy.. I to bardzo" odpowiedział.

"Zuch chłopak.. Masz tu swoją nagrodę" barman wyjął worek w którym coś brzęczało. "Tak jak się umawialiśmy"

"Dziękuję.. Jak będziesz znowu coś chciał to wiesz gdzie jestem"

"Tak wiem. Trzymaj się Leskovikku będę cie polecał wszystkim którzy będą szukali kogoś do wykonania brudnej roboty!" zawołał barman do wychodzącego Leskovikka. Po chwili barman usłyszał tylko dźwięk zamykanych drzwi. "Jedyny w swoim rodzaju z niego Toa.. Ale żeby od razu zostać samotnikiem? Ech.. Nie dziwie mu się.. Najpierw stracił drużynę.. Potem przyjaciela a teraz zdradził go jego nowy partner.. Ciężkie ma życie.." pomyślał sobie barman.

9 godzin do Obudzenia Wielkiego Ducha

Leskovikk szedł plażą po czym stanął i zapatrzył się na słońce górujące nad morzem. Zaczął rozmyślać. Nad końcem, nad śmiercią i nad tym co jest po drugiej stronie. Zawiał wiatr. Toa wiedział co to znaczy.

"Leo.. Co znowu chce ode mnie zakon?" zapytał z nutą ironii w głosie. Postać podeszła i położyła rękę na jego ramieniu.

"Chcą abyś.." urwał myśląć jak sklecić następne zdanie. "Chcą abyś zaczął trenować nowego Toa.."

Znowu.. pomyślał Leskovikk. "A więc co ja mam tu do gadania? Zakon nakazuje więc trzeba robić to co on chce.. Zakon walczy, Zakon wierzy, Zakon życie ci powierzy!!" krzyknął tak aby Leo usłyszał sarkazm w jego głosie.

"Wiesz że jak wstąpiłeś do Zakonu nie możesz z niego odejść.."

"Tak wiem. Więc gdzie jest ten mój uczeń?"

"Już nadchodzi." po tych słowach zza pleców Leo błysło światło i pojawił się Toa. "Toa jak Toa" pomyślał. "Wszyscy dobrzy w gadce a w walce to w głowie im tylko ucieczka.." Toa podszedł do Leo i Leskovikka.

"Czy to ty mnie masz uczyć?" zwrócił się do Leskovikka.

"A czy widzisz tu jakiegoś innego starego wyjadacza?"

"Nie?"

"Na takie pytania zazwyczaj się nie odpowiada.." skarcił go Leo. "Może byś się przedstawił?"

"Jestem Toa B.."

Leskovikk wpadł mu w słowo. "Nie obchodzi mnie jak masz na imię. Od teraz będę mówił na ciebie Młody. Za wyszczekany jeszcze jesteś aby ktoś starszy mówił do ciebie po imieniu" po czym zwrócił się do Leo. "To od kiedy Zakon przyjmuje wszystkich aby zostali Toa? A może bierzecie ich wszystkich aby zostali mięsem armatnim?"

"Mnie się pytasz?" odpowiedział z rezygnacją, a po chwili dodał. "Ja tu tylko sprzątam" po czym znikł jak to miał w zwyczaju.

"Choć tu Młody. Od tej chwili zaczyna się twoje szkolenie.. A pierwszym zadaniem twoim jest.. O widzisz te muszelki? Pozbieraj je mi"

"Ale.. A.."

"Nie pytaj. Zbieraj" Leskovikk usiadł na pobliskim kamieniu i patrzał na Toa zbierającego muszelki. "Niech to D'yaebl.. Będę musiał się go pozbyć.. Zabić nie mogę.. Zrobię tak aby jak najbardziej obrzydzić mu życie i sprawić aby sam zrezygnował z treningu" powiedział sobie w myślach po czym uśmiechną się tak aby Młody nie dostrzegł nawet kątem oka. "Ależ ja jestem zły.." ponownie powiedział do siebie z zadowoleniem.

Advertisement