Custom Bionicles PL
Advertisement

Autor: Kostex

Bionicle Lakoro Adventures
Brak obrazka
Seria BLH
Narracja W trzeciej osobie
Główny bohater Khanui
Miejsce akcji Mataxia
Autorzy Kostex
Długość: brak danych
 


Prolog[]

Toa Khanui ze swoją drużyną wrócił na Therra-Nui po misji na bagnach. Jednak zawsze coś musi przerwać mu wakacje. Wzywa znana jego kolegom wyspa... I starożytny artefakt jednego z tamtejszych wojowników...

Cz.1: List[]

Był zwykły dzień w centrum miasta. Electrix jak co tydzień poszedł sprawdzić pocztę w skrzynce. Jak zwykle, przychodziły do nich same podziękowania za uratowanie Vari-Nui, jakieś oferty firmowe, zaproszenia i takie tam. Ale jeden list szczególnie przykłuł uwagę Toa.

"Witaj Electrix.

Przepraszam, że przerywam ci wolne urlop, ale na Mataxii dzieje się coś dziwnego. Makuta opanowali wyspę i wszędzie są ich straże! Matoranie są przestraszeni i boją się wyjść z domów. Strażnicy zabrali nam broń, ale pieniędzy nie chcieli. Nie ma żadnych Toa, a Radhikana uwięzili w jego własnym zamku! Turaga też są tam przetrzymywani. Dobrze, że nie zajęli poczty, bo byłaby niezła Kraahkan i nie wysłałbym do ciebie prośby o pomoc. Przylećcie jak najszybciej i zaradźcie temu!

Twój stary kumpel, Disholak."

Kiedy Toa Electrix przeczytał wiadomość, natychmiast pobiegł do kanciapy i powiadomił wszystkich.

-Słuchajcie, Mataxia jest w niebezpieczeństwie. Disholahk napisał list, że Makuta zajęli całą wyspę. Musimy jak najszybciej tam lecieć!

-Dobra, pakujcie manatki i lecimy. Nie możemy pozwolić na zniszczenie mojej kochanej wysepki! -mówił Dawgra. -Aki, leć po Khanuiego, my będziemy na statku.

Dawgra, Electrix, Kahon i Dooku doszli do portu, gdzie załadowali potrzebne rzeczy na swój statek. Po chwili, Toa Życia przyleciał z dowódcą, Toa Khanuim, gdzie ten usłyszawszy plan, odpalił silniki.

Cz.2: Cicha bitwa[]

Po kilkugodzinnej podróży, Toa widzieli za horyzontem piękne lasy Mataxii. Kiedy już chcieli zacumować, killku dziwnie zbudowanych strażników wymierzyło do nich z kusz. Dooku już wyjmował Midak, ale jeden z pomocników Makuta przestrzelił jego miotacz na wylot. Khanui aktywował maskę szybkości i wysłał straże do świata trupów. Kahon zrzucił kotwicę, a wszyscy zeszli ze statku. Jedynie Dooku smucił się, że stracił swój codziennie pielęgnowany Midak. Kiedy dochodzili do pociętych ciał strażników, Toa Ziemi bez używania maski siły oderwał łeb temu, który strzelił mu w miotacz.

-Dooku, za bardzo to przeżywasz. Uspokuj się. -rzekł Toa Kamienia. -Khanui, ja myłem Midzia trzy razy dziennie! -uświadamiał koledze zdenerwowany Dooku. -Dałeś imię swojej broni?! -zaśmiał się zdziwiony Kahon. -A co, dziwi cię to? Ja nadałem imię swojej piłce do kohli. -powiedział Electrix z lekko zawstydzoną miną. -Ćśś! Coś usłyszałem... -Khanui zaczął nasłuchiwać głosy z drzew. Nagle z góry zeskoczyło jedenastu ninja z dziwnymi, czarnymi maskami. -Wy wszyscy bierzcie po dwóch, a ja briorę trzech. -powiedział Toa Ziemi.

Toa powoli przegrywali. Potrzebna była pomoc masek. Khanui aktywował moce Kakamy Nuvy, ale i to nie starczyło do końca. Electrix został poważnie zraniony. Dawgra korzystając z szybkości maski Khanuiego i swojego sprytu, wbiegł po drzewie kopiąc obu przydzielonych mu do walki ninja i rzucił Electrixowi swoją maskę regeneracji. Ten używszy jej na sobie, wykopał ją w górę, a Dawgra w locie złapał ją i powrotnie włożył. Napastnicy leżeli na ziemi bez życia.

-Ja bym ich przywrócił do formy i pobił jeszcze trochę. -zażartował Akinui szpanując maską życia.

Khanui zdjął maskę martwemu ninja i przerażony odskoczył. Otóż twarze tych istot nie miały ust ani nosów, tylko oczy. W dodatku były czymś znakowane. Nagle odwrócił się i usłyszał stękającego ninja, który był już w stanie agonii. Podszedł do niego i zobaczył, że ten chce mu coś przekazać. Jednak zanim wskazał ręką na to, co chciał powiedzieć, jego głowę przeszyła strzała. Za drzewami uciekała jakaś czarna postać. Toa zaczęli ją gonić. Jednak istota im uciekła.

Cz.3: Spotkanie[]

Toa dotarli do jednej z wiosek, w której mieszkali ich starzy przyjaciele: Disholahk, Robson, Kadinnui i Warox. Po długiej rozmowie w schronie pod domem Kadinnuiego, Disholahk powiedział o co chodzi Makuta.

-Wczoraj, kiedy szedłem do lasu, usłyszałem rozmowę dwóch Makuta. Mówili coś o jakimś berle, które jest gdzieś na naszej wyspie i o jakimś assasynie. Schowałem się w krzaki i nasłuchiwałem. Po chwili doszedł do nich jakiś koleś z czarną peleryną, trochę podartą. Nie miał maski. Wiem, że trzymał czarny łuk i że przez jego ciało przebiegała jakaś rura od pompy. Potem zmierzali w moją stronę, więc wdrapałem się na drzewo, żeby mnie nie zauważyli. -opowiadał Disholahk.

-Trzebaby dostać się do Turaga i dowiedzieć się co to za berło. -spekulował Khanui.

-Zaraz... Kiedyś Turaga Ognia opowiadał nam o Berle Avohkii. To starożytna broń wielkiego tytana z mocą światła, który tysięce lat temu zginął tu w wojnie z Makuta. To dlatego jest ono dla nich tak ważne! Podobno ten tytan walczył u boku samego Ketoa! -mówił Kahon.

-Mam kumpla, Toa Metrunuvę na Lakoro, który osobiście zna Ketoa. Ale mniejsza o to. Co jeszcze wiesz o tym berle? -spytał Khanui.

-No więc ma podobno wielkę moc. -ciągnął Kahon. -Potrafi ożywiać zmarłych, przedmioty, a nawet przejmować moce. Turaga mówił, że to tylko kilka możliwości Berła Światła.

-Dobra. Tę noc spędzimy tu, ale jutro z samego rana musimy się dowiedzieć jak najwięcej o berlr i planach Makuta. -powiedział Khanui wieszając broń na ścianie.

CDN...

Advertisement